"Najlepsze kasztany..." jadłam w Stambule. Właściwie to pierwsze i - jak dotąd - jedyne w swoim życiu. Tak jakoś... aż się dziwię. Lubię. Wybierane niecierpliwymi i zziębniętymi palcami z papierowej torebki... Pasują do zimnej jesieni.
Dziękuję za wizytę...
"Najlepsze kasztany..." jadłam w Stambule. Właściwie to pierwsze i - jak dotąd - jedyne w swoim życiu. Tak jakoś... aż się dziwię.
OdpowiedzUsuńLubię. Wybierane niecierpliwymi i zziębniętymi palcami z papierowej torebki... Pasują do zimnej jesieni.