Nie bedzie u mnie ani big benow, ani innych turystycznych londynskich standartow. Z reszta trzydniowa wizyta ( przyp.red. weselna) jest niewystarczajaca, by uchwycic "smak" londynskiego stylu. Na dodatek trwajace przedswiateczne rozgoraczkowanie i wiadoma wszechobecna dekoracja, nastrajaja, acz nie oddaja klimatu tego "miasta kalejdoskopu".
Stad moje male impresje, wyrwane momenty z londynskiej przechadzki.
Rekompensata osmiogodzinnego zamkniecia w pociagu, w tym trzygodzinny pobyt w tunelu...
i wiadomo, wroce jak tylko Londyn pokryje sie drobnolistna zielenia. Puki co, sacze pomaranczowo-cynamonowa herbate w szaro-burym Paryzu, i rozmarzam sie na mysl o wiosennych roztopach...
Zatem, zapraszam do zwiedzania ze mna...
Świeże, inne spojrzenie na Londyn. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńJa właśnie też tak lubię poznawać i oglądać obce miasta...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Bardzo faaaaajne londyńskie skrawki! Oglądałam z ciekawością.
OdpowiedzUsuńDZiekuje za przylaczenie sie do wyprawy trybem spacerowym :) Ja z tesknota i nostalgia czekam na "polskie kawalki" :)
OdpowiedzUsuń