2011-03-21

Printemps!!!!!!!!!!!!!!!!

Pomimo calego zgielku informacji ze swiata, oglaszam ogolne radosne nadejscie wiosny!
Slonce bucha przez okno, przebija sie polcieniami przez zaslony... Ptaki spiewaly o piatej nad ranem.
Zapach chèvrefeuille... odurzyla mnie wiosna!


Menu dnia: spacer do parku i okulary przeciwsloneczne na nosie!!!!!

2011-03-10

Jego wysokosc, sernik...


Sera bialego darzyc uczuciem jakimkolwiek z tych afektywnych, za czasow dziecinstwa, nie potrafilam.
Poza pierogami ruskimi, ser bialy mogl dla mnie nie istniec. Moze jeszcze z makaronie na slodko.
Potem zupelna ignorancja, podszyta nawet pewnym niesmakiem i nieskrywana niechecia.
Dojrzalam. Kulinarnie takze.
I polubilam sernik. Ten kwaskowy smak nabialu, w kremowej konsystencji, doprawiony wanilia.
Posadzony na czekoladowym tronie, majestatyczny, w y n i o s l y , krolewski.

Znam pozeraczy sernikow. Znam tez dobre kawiarnie w Polsce, gdzie sernik zajada sie "z szybkoscia lyzeczki". We Francji probowalam "gateau au fromage", ale nijak mial sie ten betonowy wytwor do puszystego sernika znanego z rodzinnych imprez.
Pare wskazowek kulinarnych à propos pieczenia "serowego wyzwania" uzyskalam (spadkobierczo) od Mojej Mamy.
Pamietam, jak obserwowalysmy w dziecinstwie mamcie, ktora przyrzadzala sernik, a potem w pelnym napieciu go obserwowala... na koniec slychac bylo glosna konstatacje przy wyciaganiu z piekarnika: "No i siadł!"

Moj tez siadl. Ale majestatycznie. Majestatycznie osiadl na laurach :)
I jest przepyszny.





2011-03-09

Sery, czesc 1

Fromage...
subtile alliance de la force du gorgonzola et du crémeux du mascarpone
i jak tu nie dac sie nie skusic... ?!


2011-03-07

mardi gras, czyli dzien nalesnika i oda do paczka

Kazda kultura "kulinarna" ma swoje sposoby na usprawiedliwienie lakomstwa i obzarstwa. Poczawszy od wszelkich rodzinnych i swiatecznych spotkan, epogeum siega w dzien znany pod kryptonimem "tlusty czwartek".
I tak kolejny rok z rzedu dowiaduje sie po fakcie. Wieczorna czwartkowa pora dowiaduje sie, ze oto kolejny dzien paczka-&-faworka minal mi niepostrzezenie, nieswiadomie, ... coz za rozczarowanie, ze paczka z roza nie dane bylo rozkosznie konsumowac.
I oto alternatywa przychodzi szybko, bo tylko pare dni pozniej, tlusty wtorek. Dzien nalesnika na tej ziemi hugenotow. I o ile nalesniki przywoluja wiele milych wspomnien, paczka rodowitego nic nie zastapi.
Nawet eklerka z nadzieniem karmelowym czy tez tartletka cytrynowa. Na prozno szukac. Smak dziecinstwa. Smak domowych paczkow i oponek, chrupiacych chrustow i faworkow. Dobrobyt wspomnien.
Jak oprzec sie tej kuszacej perspektywie przegryzania jeszcze goracego, naladowanego truskawkowym ladunkiem konfiturowym, "drozdzaka".
Nie opieram sie! Biore make, jajka, drozdze. Misze. Zagniatam. Odczekuje. Formuje. Smaze...

potem juz tylko lakome dzwieki talerzykow, lyzeczek, poparzonych palcow, usmiechnietych buzi i nasyconych pragnien "krotkotrwalego powrotu do dziecinstwa"... i nawet brak lukru nie jest nazbyt doskwierający. Ot, pączek sauté!!!!

Nikt nie dbal o prezentacje, o to by uwiecznic cos na zdjeciu. A szkoda troche, bo to pierwsze robione przeze mnie od A do Z paczki, i to na obczyznie.

Moja mala duma :)


Przepis pojawi sie wkrotce :)

2011-03-04

2011-03-01

For my twin


Dzien w bardzo Chopinowskiej tonacji.
Wszystkie nokturny i preludia wysluchane.
Ciasto skonsumowane.
Czysty dobrobyt...