2010-10-01
impresje lizbonskie... czyli spelnianie marzen, czesc druga
Portugalskie przysmaki... ryby i jeszcze raz ryby. Zupy geste, pokrzepiające, jak ta tutaj caldo verde. Duza gama serow i wedlin.
Portugalczycy to kawosze. W pastelaria wybor ciasteczek i tradycyjnych wypiekow jest na tyle oszalamiajacy, iz nigdy na jednej kawie i na jednym sobremesa sie nie konczy. Tutejszy lokalny przysmak i prawdopodobnie "turystyczny standard" to pastel de nata, tartletka z budyniowym nadzieniem na francuskim ciescie, podawana z cynamonem i cukrem pudrem. Przy odrobinie szczescia jeszcze ciepla, bo wyjeta dopiero co z pieca... z tutejszym espresso, czyli bica, albo tez z mleczna galão.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie się przymierzam do zrobienia tych ciastek. Teraz zrobię je szybciej niż planowałam. Narobiłaś mi smaku.
OdpowiedzUsuńFantastyczna podróż :) nie dość, że piękna to jeszcze smaczna ;-))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Odżyły pewne piękne wakacje... A nazwę babeczki zapamiętałam dzięki przeinaczeniu na "pastel denata" ;):)
OdpowiedzUsuńRozbawil mnie do lez "pastel denata" :) Dziekuje Bobe Majse! Probowalam Mojemu przetlumaczyc z naszego na francuski, jakos zabawnie juz nie wyszlo ;)
OdpowiedzUsuńCo do babeczek, prawie ze wracalam z foremkami w plecaku, w ostatniej chwili oprzytomnialam i odlozylam foremki na sklepowa półkę. Ale upiec,ba,upieke!
Pozdrawaim Was serdecznie i goraco! Z wrazen, ze wzruszen, z zaczerpnietej portugalskiej slonecznosci!
A propo, LO, zobaczymy kto szybciej upiecze "pastel denata" :D
OdpowiedzUsuń