2010-12-30

Moja Choinka


 Poswiateczne wspomnienia, bo jeszcze pare dni temu koledowalismy wspolnie (ta piekna tradycja jeszcze zywa, dzieki najukochanszej babci, ktora przywoluje najrozniejsze piesni swej mlodosci i je wyspiewuje, w tym i koledy).
Zanim jednak sie spakowalam do wyjazdu, taka wewnetrzna koniecznosc pchnela mnie, ze domu bez choinki pozostawic sie nie powinno... Dawniej liczylysmy z siostrami choinki w oknach domow widzianych po drodze, jadac na wies na swieta... i domy bez choinek byly tak smutne, jakby zabraklo kogos, lub czegos, jakby zabraklo radosci.
A ja moja radoscia chcialam sie podzielic, z Moim tez. I udekorowalam nasza "koprowa choinke". Koper jeszcze z sezonu ogorkowego, skrzetnie i poboznie przywieziony z Polski... wszystko ma swoja ciaglosc i przeznaczenie, zapisane w wyobrazni.


Swieta trwaja za krotko, zdecydowanie za krotko. I z roku na rok czuje nostalgicznie, ze w tloku przygotowan, pospiesznosci, tracimy czesc tego cudu...
Czy czeka jeszcze ktos na gwiazdke, by zasiasc sie do wieczerzy? Czy lamia sie wszyscy oplatkiem, z usmiechem na ustach i zyczeniami w sercu? Czy spiewaja koledy wnuczki przy stole?
Najpiekniejsze z Polskich tradycji, ktorych dziedzictwo jest nasza tozsamoscia.
Nie chce, by zatracily sie one w natloku zagranicznych swiecidelek. Niech beda przasne, swojskie, radosne, jak potrawy wigilijne. Dbajmy o nasze tradycje, bo z kazdym nowym pokoleniem mozemy utracic czesc tej tozsamosci, ktora sprawia, ze mamy poczucie korzeni.
Przeciez to jest najwazniejsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę...