2011-05-22

Chochlik w parku... czyli coquelicot

Nie spodziewalam sie odnalezc w srodku pola pszenicy, przechadzajac sie w moim ulubionym parku na wyspie.
I zeby jeszcze tego bylo malo, impresjonistyczna natura zabawila sie, nakrapiajac ten sielankowy pejzaz czerwieniami makow i charbrowosciami blawatkow.
Schulzt by umial ubrac w slowa ten asfikstyczny podziw.
Ja nie umiem, pozostaje mi tylko "copie-coller". Czyli "kopiuj" z natury swoim nieidealnym cyfrowym narzedziem i "wklejaj" w cybernetyczna przestrzen.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę...