2011-01-25

Ale jaja!!!


 
Jest bardzo wiele smaczkow w polskiej rzeczypospolitej post-komunistycznej. Mamy dwudziesty pierwszy wiek, a sceny jak z filmow Barei nadal sa nam nie obce :)
Ja delektuje sie tymi smaczkami, bo na ile na polska codziennosc nie mamy wielkiego wplywu, pozostaje nam spojrzec na to wszystko z innej strony... dla mnie ze strony dobrowolnej emigracji.

Bedac w Polsce draznily mnie pewne artefakty "wspolzycia spolecznego", jakas forma zasciankowosci. Dzis lubuje sie w tym wszystkim, odkrywam na nowo, "kolekcjonuje". Przasnosc, swojskosc, nierzadko bezpretensjonalnosc. Zadnego tam francurzenia pod postacia 5-minutowego przepraszania, ze otarlo sie torebka o czyjsc plaszcz w przejsciu metra... Na polskim trotuarze ewentualnie mozna uslyszec gwarkowe "Soryyy!", a przez to blizej nam do Ameryki ;).

Ale nie odbiegajac od meritum rzeczy, chodzi mi dzisiaj o cale zaplecze wspomnien.
Tych z dzieciectwa lat osiemdziesiatych i poczatku lat dziewiecdziesiatych, poczatkow wolnosci  i  tym samym poczatku  d o b r o b y t u   w o l no s c i .

Czy ktos pamieta mleko w butelkach, i konkurencyjne spojrzenia, kto dzis ma prawo do gestej smietanki z wierzchu?! Czy ktos pamieta wielkie buly z przedzialkiem, najpyszniejzsze z maslem i dzemem, tudziez w wersji offowej z pasztetem lub paprykarzem!!!!!!!!!  Ser bialy na wage pakowany w szary papier. To byly czasy!

Z ostatniej wyprawy na ojcowizne chociazby, powrocilam bogatsza o pare odkryc. W malych miasteczkach lub na osiedlach duzych miast, kryja sie sklepiki. Male sklepiki z orzechami na wage, ze sliwkami suszonymi "krajowymi" i "zagranicznymi", z produktami z gatunku ryz-mydlo-powidlo. Mozna zaopatrzyc sie w wiele coraz bardziej niszowych produktow, rzeklabym wrecz BIO. Szary papier toaletowy na rolki, jajka na sztuki!!!


Gdzie we Francji znajde jajka na sztuki!!! Byc moze po wsiach szukac mi trza, "prosto od kury". Popieczetowane i pozamykane w szescio- i wiecej-pakach, bezstresowo sa transportowane do domu. Nie powiem, dobrze jest tak i wygodnie. I nikt nie wyobraza sobie juz inaczej... ze mozna w papier lub do worka, i z cala poboznoscia ostroznie by nie roztluc po drodze, dostarczyc na kolacje.

Nie powiem zebym byla maniaczka Bio produktow. Unikajach konserwantow, sztucznych barwnikow, poszukujac sklepow z bio zywnoscia, nawdycham sie po drodze calego smrodu cywilizacji, nastresuje sie przy tym, produkujac wiele zbednych metabolitow adrenaliny, i niewiele z bio mi pozostanie.
Moze b i o-tox do wykonania za pare lat... ale to tez znak czasu, i o tym innym razem.


2 komentarze:

  1. Oj, ja za komuną nie tęsknię. Zbyt dobrze ją pamiętam... Lubię tylko oglądać zdjęcia z tamtej epoki. Jeszcze kilkadziesiąt lat i będzie to kawał historii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez nie tesknie, ja sie nia "zachwycam" na odleglosc :] z odleglosci czasu mozna wygrzebywac "smaczki" tej epoki, ale zdecydowanie nie ma do czego wracac.
    To raczej moj maly hold na znak, ze dobrze jest teraz i mozna tylko powspominac ;)
    Pozdrawiam!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę...