2010-09-08

choco-coco, czyli... czekoladowo-kokosowy suflet



Nie wiem co mnie dzis zainspirowalo. Moze chlod wieczoru i mysl o goracej czekoladzie, tak bardzo pokrzepiajaca... A moze po prostu zakup nowych ramequins (tak tak, tez mam to zboczenie :] ).
Zapragnalo mi sie deseru lekkiego, acz intensywnego. Puszysta pianka-mus z gorzkiej czekolady 80%, z nuta kokosu.
Musze sie jednak przyznac, iz przepis jest kompletnym eksperymentem z mojej strony. Szalenstwo... czekoladowe.
Moj bardzo ucieszyl sie na propozycje deseru po cieplej kolacji (tak, niestety... we Francji je sie cieple kolacje, ktore niczym w formie i porcji nie odbiegaja od polskich obiadow, i nie prawda jest ze Francuzki przez to nie tyja... ;P, ale o tym innym razem). I na domiar tego zaaprobowal i poprosil o wiecej.
Deser prosty, acz wyrafinowany. Dla koneserow czekolady po prostu "must have" ;)
W ramach eksperymentu pokusilam sie na mala porcje, a i tak wyszlo okolo 8 malych foremek o srednicy 4 cm. Lakomstwo nie zna granic, wiec jako globtroter smakow kolonizuje coraz wieksza ilosc naczyn, naczynek, miseczek, lyzeczek...




Czekoladowo-kokosowy suflet

2 jajka, rozbic osobno na zoltko i bialko
70 g gorzkiej ciemnej czekolady
10 g cukru
100 ml mleka kokosowego (w wersji bez mleka kokosowego mozna uzyc po prostu kremowki 15%; 
mala uwaga: przy kupnie mleka kokosowego warto spojrzec na sklad, gdyz wielu producentow chemicznie zageszcza produkt, i zamiast 99,9% kokosu mamy wartosc 70%... a co reszte stanowi, wiadomo, zgroza)
2 lyzki maki pszennej
2 lyzeczki wiorkow kokosowych

Zoltka ubic z cukrem, dodac czesc mleka kokosowego, maka i wiorki kokosowe i wymieszac razem. W reszcie mleka kokosowego rozpuscic czekolade na malym ogniu, mieszajac regularnie by sie nie przypalila. Tak rozpuszczona dodac ostroznie, ciagle mieszajac, do jajecznej masy. Na koniec ubic bialka na sztywno, i delikatnie mieszjaca polaczyc calosc. Delikatnie napelniac foremki.
W miedzyczasie nagrzac piekarnik do 140°C, wstawic na okolo 10 do 15 minut, wylozone na blasze lub formie do pieczenia ciast czesciowo wypelnionej woda. 

Wierze, ze kazdy po swojemu zmodyfikuje recepture i powstanie niezla kolekcja sufletow i musow...
Eksperymenty jak najbardziej wskazane!

 



4 komentarze:

  1. Zaintrygował mnie ten suflet, nie mówiąc już o megapetycznych zdjęciach...

    Co do tych kolacji we Francji dla mnie to była zgroza, bo nie lubię tak późno jadać :)) za to lekkie śniadanka kocham przeogromnie :)

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje Alizee... a moze Alizée... z przekorna kreseczka akcentujaca artystyczny charakterek :)
    Musze nieskromnie przyznac, iz tak cieple i pochlebne slowa motywuja mnie do dalszych dzialan... artystycznych przede wsz.
    Pozdrawiam cieplo z wczesno-jesiennego Paryza!

    OdpowiedzUsuń
  3. P.S. Z wczorajszego wieczoru pozostal 1 suflet, skrzetnie przechowany w lodowce przed lakomymi lyzeczkami, ktore niewidoczne wyjadaja noce lakocie... i tak udalo mi sie w swietle dziennym przyjzec sufletowi, ktory nabral jeszcze wiecej kwintesencji. Na cieplo, na zimno. Ja uleglam obu wersjom...

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko.... już w nim zasmakowałam, choć siedzę zziębnięta z gorącą waniliową herbatą, prawie czuję ten smaczek :)
    Czekam na kolejne 'smakołyki'....

    Pozdrawiam wieczornie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę...