2010-09-04

Tak w biegu... na jedna nozke


Coraz rzadziej zdarza mi się znaleźć w centrum Paryża... na St Michel. I dziś magia tego miejsca, tym bardziej intensywna gdyż oświetlona latarniami, obudziła we mnie te myśl... ze wielu rzeczy moglabym sobie odmowic, ale nie tego miejsca, tego miasta, tej planety.
Dziś przyjechała do mnie jednoosobowa "grupa wsparcia", tak na dwa dni i trzy noce... i przywiozła polskie symbole narodowe.
Butelka wódki chłodzi się w zamrażalce... a mnie nostalgicznie przypomniało się jedno z modno-kultowych miejsc w Warszawie ( w Wawie, jak to zwykłyśmy mówić z moją bliźniaczą...). Zakąski, przekąski. I tam właśnie  podają wódkę w sposób nieprzerwanie tradycyjny, z jednym z najlepszych śledzików jakie dane było mi jeść, czy to za sprawą wypitej wcześniej wódki, czy tez z powodu faktycznych wartości konsumpcyjnych... nie wiem, nie wnikam.
To było w marcu, w naszym magicznym miesiącu, kiedy mróz ścina myśli w locie. Ciepła wódka ze śledzikiem po nieudanym koncercie Chopinowskim... miód na sercu.
I taki tor wspomnień.
Tak w biegu. Tak na jedna nóżkę...
Dobrej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę...