2010-09-25

grzybobranie i wykopki...


Moi rodzice namiętnie uprawiają sport, dość sezonowy, zwany potocznie grzybobraniem. W zasadzie zastanawiam się, czy to oby dlatego nie jestem w stanie zastać ich przy telefonie, pomijając fakt że na zagorzałych domatorów nie kwalifikują się. Pamiętam bardzo dobrze (a lepiej było by zapomnieć) moje nieskuteczne próby poszukiwania grzybów w dzieciństwie. Może z racji chaotyczności moich poszukiwań, czy tez afektu w stosunku do wszystkiego innego co działo się w lesie, począwszy od zapachów, poprzez grę światłocieni pośród gałęzi, wilgotność mchu i poszukiwania ptasich gniazd, moje grzybowe wysiłki nigdy owocnymi nie były. Inny wracali z wiaderkami i koszykami wypełnionymi runowymi darami, ja ewentualnie mogłam pochwalić się czubkami palców umorusanymi w soku leśnych jeżyn.

I wykopki... już tyle o nich pisałam, z sentymentu, z nostalgii... odwieczny symbol przemijania pory letniej i początek gromadzenia zapasów na nadchodzące chłodniejsze dni. Zapach pieczonych ziemniaków, ich niecierpliwe wygrzebywanie z popiołu, sprażona, wręcz zwęglona skórka i aromat... jedyny taki smak, bezpretensjonalny, idealny w swojej prostocie i dający radość niezmierną pomimo sparzonych dłoni i niecierpliwego dmuchania, by kontynuować plenerową konsumpcję. W polu... obok sadu. Klucze odlatujących ptaków. Ostatnie synogarlice tureckie gruchające na dachach. Jaskółki wykonujące niecierpliwe przeloty przed "nie czekającą zwłoki" podróżą. Suszone kwiaty, dojrzewające dynie i patisony.
W mojej sub-pamięci.

Jedno muszę przyznać Francuzom, iż pięknie nazwali nasz kartoflany dobytek.
Pomme de terre, jabłka ziemi.  
Zatem ominęło mnie tegoroczne jabłkobranie w polu ... ale...

W mojej kuchni dokonałam dziś trans-fuzji, z podświadomych wspomnień i pragnień, do świadomych smaków i konsystencji. Fuzji jesiennego grzybobrania i wykopków.
Mój się zajadał, nie było czasu nawet robić zdjęć :)



Placki ziemniaczane z sosem śmietanowym z kurek  
(galettes de pomme de terre à la crème aux girolles)
porcja dla 2 osób


Placki

2 duże ziemniaki
1 mala cebula, posiekana drobno
1 ząbek czosnku, rozgnieciony lub posiekany
1 jajko
1 łyżka czubata maki pszennej lub ziemniaczanej (w zależności od dyspozycji) 
sol i pieprz
50 g upieczonego boczku pokrojonego w kostkę (opcjonalnie)


Sos śmietanowo-kurkowy
200 g kurek (moje zdobyczne w Auchan import z Polski :)
80 ml kremowki 15-30%
1 łyżka masła
pol szklanki bulionu drobiowego 
sol i pieprz
odrobina posiekanej natki pietruszki



Dokładnie płuczemy kurki pod bieżącą woda, następnie kroimy (nie siekamy) na drobne kawałki i wrzucamy na rozgrzane masło. Dodajemy sol i pieprz. Smażymy przez co najmniej 10 minut, regularnie mieszając. Dodajemy bulion drobiowy i pod przykryciem, na małym ogniu pozostawiamy kolejne 10 minut. Następnie dodajemy kremówkę i mieszając od czasu do czasu kontynuujemy na małym ogniu, redukując ilość wody (aż sos stanie się odpowiednio gęsty). W razie potrzeby można dodać małą łyżeczkę skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej do zagęstnienia. Na sam koniec dodajemy posiekaną natkę pietruszki.

Ziemniaki trzemy na tarce (ja wykorzystałam część tarki z grubymi oczkami), nastepnie dodajemy jajko, pieprz i sol, upieczone uprzednio kawałki boczku (opcjonalnie), posiekana cebule i czosnek. Mieszamy i tak otrzymana masę wykładamy na rozgrzanej oliwie i smażymy aż do zarumienienia, następnie zmniejszamy ogień i kontynuujemy pod przykryciem, około 10 minut, aż do upewnienia że nasze placki nie są surowe w środku.

Smacznego!!!





1 komentarz:

  1. Uwielbiam ziemniaki w każdej postaci, a grzybobranie to moje wielkie, wciąż jeszcze niespełnione, marzenie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę...